O tym, że Polacy są otwarci na nowinki żywieniowe, świadczy chociażby popularność kuchni roślinnej w stolicy naszego kraju. Warszawa od lat zajmuje wysokie miejsca w rankingach najbardziej przyjaznych weganom miast na świecie. Wegańskich restauracji przybywa zresztą i w innych – również mniejszych – miejscowościach, zaś roślinne nuggetsy czy burgery można bez większych trudności znaleźć na sklepowych półkach na terenie całego kraju. Nie da się jednak nie zauważyć, że czym innym dla konsumenta jest kotlet sojowy, a czym innym białko z owadów…
Konsumpcja insektów, nawet w przystępnej formie, mimo wszystko zdaje się budzić wśród Polaków niechęć. Czy tak jest w istocie, a jeśli tak, to jakie czynniki mają na to największy wpływ? Być może odpowiedzi dostarczą nam wyniki badań profesor Dominiki Maison, badającej przychylność Polaków dla zamienników mięsa – nie tylko tych z owadów, lecz także takich, które powstają w laboratorium.
Czy pasikonik wskoczy nam na talerz?
Co do zasady nie boimy się innowacji, a w niektórych obszarach jesteśmy na nie wręcz otwarci. Powszechnie dostępnych zamienników mięsa, takich jak roślinne nuggetsy, burgery czy gyros, próbowało już 51% Polaków. „Mięsożercy” próbują ich najczęściej z ciekawości, wegetarianie i weganie mają natomiast sięgać po nie z tęsknoty za kotletem czy inną, bardziej tradycyjną formą podawania posiłków.
Zdecydowanie mniej entuzjastyczni jesteśmy w stosunku do mięsa wytworzonego w laboratorium, co może jednak wynikać z niewiedzy. O istnieniu tego rodzaju produktów, według badań prof. Maison, słyszało 46% Polaków, zaś 1/3 już teraz deklaruje, że nie ma zamiaru po nie sięgać.
– Mięsa z laboratorium (zwanego również mięsem komórkowym) nie chciałoby spróbować 39% Polaków (dane z 2024 roku), liczba osób negatywnie nastawionych do tego typu innowacji wzrosła z 30% w 2022 roku. To jednak jedzenie przyrządzone z owadów wzbudza największy opór: zaledwie 10% Polaków zdecydowałoby się taką potrawę spróbować, a tylko 2% wyraziło gotowość wprowadzenia na stałe posiłków na bazie insektów do swojej diety. Ponadto widać również, że liczba przeciwników tego typu innowacji kulinarnych ciągle rośnie. W 2022 roku 40% Polaków odmawiało spróbowania jedzenia z owadów, a w 2024 – 63% – mówi prof. Dominika Maison.
Jak zmieniamy naszą dietę i co nas do tego skłania?
Co ciekawe, pod względem liczby wegetarian i wegan Polska wcale nie wyróżnia się na tle Europy. Osoby, które zupełnie zrezygnowały z jedzenia mięsa – według badań przeprowadzonych przez prof. Maison na ogólnopolskiej reprezentatywnej próbie – to zaledwie około 5% z nas. Zdecydowanie częściej decydujemy się na ograniczenie spożycia mięsa, taki wybór deklaruje już 47% Polaków. Niczym nieograniczający się w swoich żywieniowych nawykach mięsożercy to wciąż najliczniejsza grupa, która stanowi 48% badanych.
Motywacje do zmiany diety różnią się zasadniczo w zależności od tego, o której grupie mowa. Wśród tych, którzy z mięsa zrezygnowali całkowicie, dominuje troska o dobrostan zwierząt, chociaż częste są także względy ekologiczne, zdrowotne, finansowe czy też wpływ partnera lub partnerki. Z kolei pośród tych z nas, którzy mięso jedynie ograniczają bądź mają taki zamiar, najczęściej decyduje obawa o niską jakość produktów pochodzenia zwierzęcego niewspółmierna do wysokiej ceny oraz wiążąca się z tym chęć prowadzenia zdrowego stylu życia. Ta grupa rzadko powołuje się na względy etyczne lub troskę o środowisko.
– Rośnie bardzo szybko liczba osób, które redukują spożycie mięsa, rezygnując z niektórych jego rodzajów (np. wieprzowiny lub wołowiny) lub zmniejszając częstotliwość spożycia produktów odzwierzęcych. Wszystko wskazuje na to, że ten trend będzie się utrzymywał, czyli będzie rosła grupa tzw. reduktarian czy fleksitarian (osób zmniejszających ilość spożywanego mięsa), ale grupa wegan i wegetarian nie będzie rosła lub będzie rosła dużo wolniej. Wynika to z kilku powodów. Przede wszystkim całkowita rezygnacja z mięsa, a szczególnie ze wszystkich produktów odzwierzęcych, wymaga dużo wysiłku. Po drugie dieta całkowicie bezmięsna jest dla niektórych osób również wysiłkiem społecznym, np. gdy pozostali członkowie rodziny jedzą mięso, może to wymagać np. gotowania i spożywania oddzielnych posiłków – mówi badaczka.
Wnioski na dziś – pytania o przyszłość
Trudno dziś wyrokować, jak zabrzmi werdykt, gdy badania prof. Maison dobiegną końca. Tym trudniej przewidzieć, jak i pod wpływem czego będą kształtować się indywidualne diety Polaków w przyszłości. Mimo to już na tym etapie badań da się sformułować kilka znaczących wniosków. Przede wszystkim zarówno powody, jak i zakres ograniczania spożycia mięsa pozostają silnie zróżnicowane w społeczeństwie. Po drugie – co nie musi być zaskoczeniem – troska o zwierzęta czy środowisko bynajmniej wśród motywacji Polaków nie przeważają. Większością zmniejszających ilość jedzonego mięsa kierują względy zdrowotne bądź ekonomiczne. Po trzecie – przynajmniej na obecnym etapie – tak nietypowe zamienniki mięsa jak owadzie białko czy mięso „z probówki” są dla Polaków, jak się zdaje, co najwyżej apetyczną ciekawostką do spróbowania, a co dopiero realną alternatywą.