Serwis Naukowy UWSerwis Naukowy UWSerwis Naukowy UW
  • HUMANISTYCZNE
  • SPOŁECZNE
  • ŚCISŁE i PRZYRODNICZE
  • Wykorzystanie treści
Serwis Naukowy UWSerwis Naukowy UW
  • HUMANISTYCZNE
  • SPOŁECZNE
  • ŚCISŁE i PRZYRODNICZE
  • Wykorzystanie treści
Obserwuj nas
Copyright © 2024 Uniwersytet Warszawski
Strona główna » Artykuły » Zbiory biblioteczne palą się powoli. Wojenne losy rękopisów z BUW
historia

Zbiory biblioteczne palą się powoli. Wojenne losy rękopisów z BUW

Spalone, skradzione, zagubione – Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie straciła w czasie wojny ok. 94% rękopisów. Odtwarzanie ich losów przypomina śledztwo z powieści kryminalnej – każdy ślad może prowadzić do odkrycia fragmentu utraconego dziedzictwa. Czy uda się ustalić, co zawierały przedwojenne zbiory? Czy coś jeszcze można odzyskać?

Ostatnio zaktualizowany: 2025/09/24
24/09/2025
11 Min czytania
Modlitewnik, 1 połowa XVI w., sygn. BUW nr 185, blok książki i górna okładzina / Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie.
Modlitewnik, 1 połowa XVI w., sygn. BUW nr 185, blok książki i górna okładzina / Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie.
Udostępnij

Badacz wertuje książkę sprzed 1939 r. W spisie źródeł trafia na rękopis przechowywany w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie. Sygnatura wygląda obiecująco – wystarczy zajrzeć do katalogu online i zamówić dokument. Wyszukiwanie jednak kończy się fiaskiem. Nie ma takiej sygnatury. Nie ma takiego rękopisu. Błąd autora? Pomyłka w druku? Zdeterminowany pisze do Gabinetu Rękopisów BUW. Odpowiedź brzmi: to numer z przedwojennego systemu biblioteki. Tego rękopisu u nas nie ma.

– Można powiedzieć, że spłonął, ale nie mamy takiej pewności. Mógł gdzieś trafić, może się gdzieś zachował, może nawet kiedyś wypłynie – opowiada dr Agnieszka Fabiańska, kierowniczka Gabinetu Rękopisów BUW. – Niewiele wiemy o naszej przedwojennej kolekcji. Rozmiar strat przeraża. Jesteśmy jedną z najbardziej poszkodowanych w czasie II wojny światowej bibliotek – dodaje ze smutkiem badaczka.

Wojna w polskich bibliotekach

Według powojennych danych Ministerstwa Kultury podczas II wojny światowej Niemcy zrabowali w Polsce ponad pół miliona dzieł sztuki. Zniknęły obrazy, rzeźby, wyroby rzemiosła artystycznego, ale też ogromne zbiory piśmiennictwa: około 26 tys. rękopisów, 2,5 tys. inkunabułów, 80 tys. starodruków, 100 tys. rysunków i grafik, 50 tys. nut, a także mapy i atlasy.

Wszystko to wywożono jako zdobycze wojenne. Dzieła wzbogacały kolekcje państwowe i prywatne. Do grabieży hitlerowcy przygotowywali się z niemiecką precyzją: jeszcze przed atakiem na Polskę zespoły naukowców i bibliotekarzy sporządzały listy najcenniejszych obiektów, które miały trafić do Rzeszy. W lipcu 1940 r. powołano Główny Zarząd Bibliotek Generalnego Gubernatorstwa (Hauptverwaltung der Bibliotheken im Generalgouvernement), a w każdym dystrykcie GG utworzono Staatsbibliothek – Bibliotekę Państwową. Niekiedy łączono kilka cennych skonfiskowanych księgozbiorów w jeden. Główny Zarząd oraz dyrektorzy poszczególnych bibliotek wraz z najbliższym otoczeniem byli Niemcami.

– Pracownikami byli jednak Polacy, bo na tej pracy trzeba się po prostu znać. Sama sygnatura czy tytuł nic nie mówią osobie, która nie jest profesjonalistą. Niemcy podejmowali więc decyzje, a wykonawcami byli Polacy. Dzięki temu zbiory bywały też potajemnie udostępniane polskim czytelnikom – opowiada dr Fabiańska.

Tak też wyglądała sytuacja w Warszawie. W 1940 r. okupanci utworzyli Staatsbibliothek Warschau – instytucję, która miała przejąć i podporządkować niemieckiej administracji najcenniejsze warszawskie zbiory.

Bibliotekę Uniwersytecką przy Krakowskim Przedmieściu 26/28, z kierownikiem dr. Adamem Lewakiem, przemianowano na oddział I. Biblioteka Narodowa na Rakowieckiej została oddziałem II, tym kierował dr Józef Grycz. Oddział III – z najcenniejszymi zbiorami specjalnymi (z dwóch wcześniej wymienionych oraz innych bibliotek) ulokowano na Okólniku, w gmachu dawnej Biblioteki Ordynacji Krasińskich, tym oddziałem kierował sprowadzony z Poznania dr Stanisław Bodniak.

Podział miał być jasny. Polonika – wszystko, co wydano w Polsce, od inkunabułów (najstarsze drukowane książki z XV w., powstałe do roku 1500 włącznie) po współczesne druki – trafiły do oddziału II. Zbiory obce pozostawiono w BUW-ie, czyli oddziale I, a rękopisy (z BUW i BN) oraz inne kolekcje specjalne przewożono na Okólnik. Transporty odbywały się od czerwca do sierpnia 1941 r.

I właśnie wtedy zaczęła się gra w kotka i myszkę. Chociaż Niemcy nakazywali jak najszybsze przekazywanie zbiorów pomiędzy oddziałami, transporty ciągnęły się tygodniami. Brakowało skrzyń, wozów albo ludzi. Jeden z magazynierów nagle „chorował”, a inny miał się rzekomo pomylić przy pakowaniu. W rzeczywistości był to starannie zaplanowany sabotaż – każda godzina zwłoki dawała szansę, by ukryć kolejne rękopisy w podziemiach BUW, między regałami, do których Niemcy nigdy nie dotarli.

Niektóre cenne woluminy przenoszono nocą, chowając je w piwnicach na poziomie –2, inne maskowano pod neutralnymi tytułami, by zmylić niemieckich kontrolerów.

Za fasadą niemieckiego Ordnungu kryła się więc misterna operacja sabotażu. Każdy podpisany dokument, każda przesunięta skrzynia, każdy fałszywy wpis w katalogu mógł kosztować życie. A jednak ta konspiracja trwała – pojedynek ludzi z ołówkami i księgami przeciwko zbrodniczej machinie, przed którą drżał świat.

 

Modlitewnik, 1 połowa XVI w., sygn. BUW nr 185, karta 3r. Źródło: CRISPA.

Gotowi na najgorsze

Bibliotekarze szybko wyczuli pismo nosem i zorientowali się, że szybkie przenoszenie rękopisów do przypadkowych magazynów będzie oznaczało nieuchronne straty.

 – Coś się zgubi przez przypadek, coś się zgubi celowo. Dlatego najcenniejsze zbiory kierownik BUW powyciągał i pochował między książkami, o których wiedział, że w BUW-ie zostaną. Dodatkowo, podobno jeszcze we wrześniu 1939 r., część zbiorów wybrano i ukryto w bibliotece w piwnicach na poziomie -2. Niemcy nigdy tam nie dotarli – opowiada dr Agnieszka Fabiańska.

Dzięki temu część rękopisów BUW przetrwała. Losy zbiorów przewiezionych na Okólnik potoczyły się inaczej. Początkowo spoczywały tam spokojnie, bezpieczne, ale przyszedł sierpień 1944 r.

Książki palą się powoli

Członkowie niemieckiego zarządu biblioteki wyjechali z Warszawy w połowie lipca 1944 r. Przeczuwali, że coś się będzie działo – choć spodziewali się raczej frontu niż powstania. Polską obsadę zwolniono na początku sierpnia. Do pilnowania zbiorów pozostawiono tylko jednego woźnego i jednego bibliotekarza, by „chronili” je przed szabrownikami.

Bibliotekarze-wolontariusze nadal jednak przekradali się do gmachu. Dopiero po klęsce powstania, gdy wysiedlano ludność cywilną, także i oni musieli odejść.

Biblioteka Narodowa na Rakowieckiej i ówczesny gmach BUW przy Krakowskim Przedmieściu przetrwały walki niemal nietknięte. Inaczej było z budynkiem na Okólniku 9. Tam, gdzie zgromadzono rękopisy i zbiory specjalne, pojawił się ogień – ale dopiero po wysiedleniu miasta.

Pożar trwał kilka dni – od 13 do 15 listopada 1944 r. Prawie na pewno było to podpalenie.

Książki i rękopisy płoną powoli. Trzeba się postarać, dostarczyć tlenu i materiałów zapalających, żeby taki ściśnięty papier spłonął doszczętnie. Ktoś zadbał o to, aby ogień strawił wszystko.

– Tylko kilka procent zbiorów się uratowało, najczęściej w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności. Coś było w szczelnej skrzyni pod schodami. Coś innego dosłownie wypadło z budynku, kiedy tuż obok spadła bomba i zniszczyła ścianę biblioteki, dzięki czemu nie spłonęło – opowiada dr Agnieszka Fabiańska.

Świadkowie po wojnie wspominali, że w popielisku po bibliotece można było brodzić po kostki w resztkach spalonych kart i opraw. To był widok bardziej przejmujący niż sam ogień – dowód, że ktoś świadomie unicestwił pamięć zapisaną na milionach stron.

BUW zaczął prawie od zera

Przed 1939 r. kolekcja rękopisów BUW liczyła około 4300 jednostek. Po wojnie wróciły jej szczątki. Po latach żmudnej pracy dwie bibliotekarki, Helena Kozerska i Wanda Stummer, zdołały poskładać je w całość, tworząc zaledwie 262 jednostki.

Nie były to wierne odpowiedniki dawnych jednostek, lecz nowy katalog ułożony z tego, co przetrwało: całych kodeksów, pojedynczych kart i fragmentów. Dziś w rękach badaczy pozostaje jedynie ok. 6% przedwojennej kolekcji.

Helena Kozerska, bibliotekarka i znawczyni rękopisów, nie poprzestała jednak na pracy nad powojennym katalogiem. Kilkanaście lat później opracowała fundamentalne studium Straty w zbiorze rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie w czasie I i II wojny światowej. Nie są to kompletne dane, ale wyglądają jak pierwszy raport z miejsca zbrodni – rejestr strat, śladów i podejrzeń. Na tej podstawie kolejne pokolenia mogły prowadzić swoje własne śledztwo.

Dziś robi to dr Agnieszka Fabiańska, która obok opracowania Kozerskiej sięga także do wykazów sygnatur przewożonych jednostek, protokołów przekazania i służbowej korespondencji wojennych bibliotekarzy. Jej celem jest odtworzenie katalogu przedwojennych rękopisów BUW.

– Chciałabym odtworzyć kiedyś nie tylko sygnatury zaginionych rękopisów, ale też ich treść na podstawie źródeł – mówi badaczka.

 

Kopiariusz wizytacji klasztoru cysterek w Owińskach od 1591 do 1619, sygn. BUW nr 26, k. 1r. Źródło: CRISPA.

Co, jeśli rękopis gdzieś wypłynie?

Trzeba się liczyć z tym, że zaginione rękopisy mogą wciąż istnieć – w Polsce lub poza jej granicami, w zbiorach prywatnych albo państwowych. W latach 50. prowadzono akcje zwrotów między bibliotekami w Polsce, ale od dawna nie ma już zorganizowanych działań tego typu. Jeśli odnajdzie się rękopis z przedwojennej kolekcji, dostaje on tylko przypis w katalogu: skąd pochodzi, jaką nosił sygnaturę. Sytuacja rękopisów, które trafiły za granicę, jest bardziej skomplikowana.

– W latach powojennych, w ramach przyjaznych gestów, zdarzały się dobrowolne zwroty. Obecnie nie ma oporów przy zwracaniu, ale jest potrzebna międzynarodowa procedura. Jeśli uda się udowodnić, że coś zostało nabyte w złej wierze – zdarzały się przypadki odzyskania – mówi dr Agnieszka Fabiańska.

Wojenne kradzieże miały różną skalę. Były zorganizowane akcje grabieży, ale też jednostkowe przypadki. Niemieccy żołnierze stacjonujący w BUW potrafili zabierać księgi na pamiątkę, używać kart jako papieru do skrętów albo wywozić je do Niemiec czy Austrii. Część rękopisów w ogóle nie wróciła z przedwojennych wypożyczeń – np. do Kórnika, Wilna czy Lwowa. Są też poszlaki, że bibliotekarze mogli celowo nie wpisywać najcenniejszych jednostek do oficjalnych dokumentów, by nie kierować na nie uwagi okupanta.

W ciągu ostatnich dwóch lat listę zaginionych rękopisów stworzoną przez dr Kozerską udało się uzupełnić o ponad 800 dodatkowych sygnatur, które wyszły na jaw dopiero dzięki analizie zachowanych protokołów. To oznacza, że przedwojenna kolekcja była jeszcze bogatsza niż przypuszczano – i że wciąż gdzieś mogą kryć się jej fragmenty. Aby je odzyskać, trzeba jednak najpierw wiedzieć, czego dokładnie szukać. Dlatego katalog nieobecnych rękopisów, o którym marzy dr Fabiańska, mógłby stać się mapą prowadzącą do literackiego skarbu.

Orator Polonus, XVII w., sygn. BUW nr 196, s. 18. Źródło: CRISPA.

Czy zmiany klimatu i epidemia doprowadziły do kryzysu w Cesarstwie wschodniorzymskim? Są nowe dane
Skarby w gabinecie. O rysunkach i rycinach w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie
Pierwszy kryzys gospodarczy w Polsce. Jak srebro i handel ludźmi zbudowały i pogrzebały państwo Piastów
Tekst, obraz, kolor, notatki na marginesach. Co staropolskie książki mówią o ich czytelnikach?
Chopin był z UW! Mniej znane fakty z życia kompozytora
TAGAgnieszka FabiańskaBiblioteka UniwersyteckaBiblioteka Uniwersytecka w WarszawiebibliotekiCRISPAOrator Polonuspowstanie warszawskierękopisstraty piśmiennictwa polskiego
Poprzedni artykuł 4 Sowy i skowronki. Co naprawdę decyduje o naszej produktywności
Następny artykuł Od nikotyny po alzheimera. Nowy model receptorów z UW może zmienić badania nad mózgiem
dr Agnieszka Fabiańska
kierowniczka Gabinetu Rękopisów BUW, bibliotekarka, kodykolog. Pracowała w Zakładzie Rękopisów Biblioteki Narodowej w Warszawie, gdzie opracowywała rękopisy średniowieczne, staropolskie i współczesne. Od 2014 r. w BUW zajmuje się opracowaniem kolekcji tejże biblioteki (m.in. przygotowuje katalog rękopisów średniowiecznych) oraz badaniami proweniencyjnymi zasobu rękopiśmiennego BUW.

Serwis Naukowy UW

Centrum Współpracy i Dialogu UW

redakcja: ul. Dobra 56/66, 00-312 Warszawa​

tel.: +48 609635434 • redakcja@uw.edu.pl

Zapisz się na newsletter
Facebook Linkedin Instagram

O NAS

STRONA GŁÓWNA UW

logo serwisu blue
logotyp-IDUB-PL-poziom-inv

Deklaracja dostępności

Polityka prywatności cookies

Mapa strony

Copyright © 2025 Uniwersytet Warszawski

Copyright © 2025 Uniwersytet Warszawski
Accessibility Adjustments

Powered by OneTap

How long do you want to hide the accessibility toolbar?
Hide Toolbar Duration
Colors
Orientation
Version 2.5.1
Serwis Naukowy UW
Zarządzaj zgodą
Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Funkcjonalne Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych. Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
Zarządzaj opcjami Zarządzaj serwisami Zarządzaj {vendor_count} dostawcami Przeczytaj więcej o tych celach
Zobacz preferencje
{title} {title} {title}