Przenieśmy się w przeszłość, o 2500 lat. Do czasów, gdy po greckiej ziemi przechadzali się Sokrates i Platon, a na terenach dzisiejszej Polski znajdowały się głębokie puszcze i bory.
Dotychczasowe ustalenia archeologów wskazują, że na około 1000 lat przed pojawieniem się na naszych ziemiach Słowian, obszar północnego Mazowsza częściowo objęty był osadnictwem ludności tzw. kultury kurhanów zachodniobałtyjskich. Wbrew nazwie nie można wprost odnosić owych społeczności do etnicznej grupy związanej z tym, co łączymy np. z grupą języków bałtyjskich, ponieważ brak jest podstaw, by takich identyfikacji dokonać. Nazwa ta ma już jednak swoje miejsce w historii badań i dziś oznacza ona po prostu stosunkowo słabo rozwiniętą kulturę archeologiczną, której obecność na przestrzeni ostatniego półtysiąclecia p.n.e. w północno-wschodniej Polsce poświadczają różnego rodzaju zabytki o tradycjach sięgających późnej epoki brązu, mimo iż w innych częściach Europy rozpoczęła się już wczesna epoka żelaza. Mniej więcej w tym samym czasie (początek IV w. p.n.e.), w okolicach dzisiejszego Wrocławia i na Wyżynie Głubczyckiej, formują się najdalsze przyczółki wyżej rozwiniętej kultury lateńskiej, której ludność – zwyczajowo identyfikowana z Celtami – przybyła tu zza Sudetów i Karpat. Tegoroczne odkrycie polskich archeologów wskazuje, że już na tym wczesnym etapie swojego rozwoju kultura lateńska zaczęła bardzo silnie oddziaływać na tereny położone o kilkaset kilometrów dalej w kierunku północnym.

Tajemnicze znalezisko archeologów
Zespół archeologów z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie pod kierunkiem dr. Wojciecha Borkowskiego i dr. Bartłomieja Kaczyńskiego, we współpracy z dr. Andrzejem Maciałowiczem z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego i przy udziale studentów-praktykantów WA UW, dokonali w zeszłym roku niezwykłego odkrycia na tzw. Łysej Górze nieopodal miejscowości Chorzele w województwie mazowieckim. W tym samym miejscu (dawniej znanym jako stanowisko w Rembielinie) już w latach 70. i 80. XX w. odkryto znaczną liczbę zabytków z wczesnej epoki żelaza, należących do tzw. kultury kurhanów zachodniobałtyjskich, ale też wskazujących na jej zaskakujące kontakty z Celtami z południa. Tegoroczne znalezisko przekroczyło jednak najśmielsze oczekiwania badaczy. W obrębie jednego stanowiska odkryto bowiem m.in. brązowe ozdoby lokalnego pochodzenia, ale także… celtycki hełm z brązu, niemal dziesięć żelaznych narzędzi – siekiery i tzw. półkosek (być może również południowej proweniencji), a także liczne brązowe i żelazne elementy stroju kultury lateńskiej. O ile ta ostatnia kategoria znaleziska była już znana z dawnych badań, o tyle odnalezienie całej serii żelaznych narzędzi stanowi sporą rzadkość, a przypadek hełmu jest tak spektakularny, że niemal niewiarygodny. Tego rodzaju przedmioty należą do znalezisk wyjątkowych nawet na obszarze celtyckiego świata, a co dopiero setki kilometrów dalej, w głębi dziewiczej mazowiecko-kurpiowskiej puszczy. Sama obecność tego zabytku w tym miejscu stanowi zagadkę, nie wspominając o kontekście czy funkcji, w jakiej go tam umieszczono. Nie ma natomiast wątpliwości, że hełm ów – wykonany z cienkiej brązowej blachy – miał funkcję przede wszystkim reprezentacyjną, prestiżową, a nie ochronną. Taką bowiem rolę pełniły podobne przedmioty w środowisku kultury lateńskiej. Jest więc mało prawdopodobne, aby należał on (a co dopiero, aby został wytworzony) przez przedstawiciela lokalnej społeczności. Najprawdopodobniej hełm przybył tutaj razem ze swoim pierwotnym właścicielem – reprezentantem celtyckich elit z czasów około przełomu V/IV w. p.n.e.
– Hełm był przedmiotem stosunkowo rzadkim w ówczesnym świecie lateńskim, ale czymś zupełnie nieznanym, a w zasadzie chyba niezrozumiałym, w świecie populacji lokalnych, ponieważ reprezentowały one całkowicie odmienny model cywilizacyjny. W środowisku celtyckim był to wyróżnik wysokiej, niekiedy wręcz najwyższej, pozycji społecznej. Wskazują na to znaleziska takich przedmiotów w tzw. grobach książęcych na terenie Szampanii czy w pochówkach elit ze strefy wschodnioalpejskiej. Nie był to przedmiot o funkcji ściśle ochronnej. W związku z tym, ten hełm kulturowo i symbolicznie nie mieści się w lokalnym kontekście. Z terenów północno-wschodniej Polski nie mamy bowiem materialnych świadectw takiego zróżnicowania społecznego; niczego, co podkreślałoby wysoką pozycję jakiejś grupy w ramach miejscowej ludności. A o tym, że społeczności świata celtyckiego były silnie zhierarchizowane, wiemy nie tylko na podstawie archeologii, ale też z antycznych źródeł pisanych – mówi dr Andrzej Maciałowicz z Wydziału Archeologii UW.

Potencjalne interpretacje – piętrzące się tajemnice
Znaleziska z tzw. Łysej Góry w okolicach Chorzeli wskazują, że teren ten był zamieszkały i intensywnie wykorzystywany we wczesnej epoce żelaza. Odkryto tam bowiem bardzo liczne ślady osadnictwa, a nawet relikty umocnień. Dopiero kolejne badania terenowe oraz szczegółowa analiza skomplikowanej stratygrafii stanowiska, czyli uporządkowanie nawarstwień od najstarszego do najmłodszego, pozwolą dokładniej odtworzyć historię tego miejsca. Co jednak ważne, hełm oraz kilka z wymienionych narzędzi żelaznych odkryto w obiekcie, który wydaje się być materialnym reliktem bliżej nieokreślonego rytuału lub ceremonii, podczas której poświęcono wspomniane przedmioty. Oprócz zabytków metalowych, w obiekcie odnaleziono także drobne fragmenty kości, prawdopodobnie pochodzenia zwierzęcego. Wiele zabytków metalowych, włącznie z hełmem, nosiło ślady działania wysokiej temperatury, najprawdopodobniej więc umieszczono je w ogniu lub żarze. Na razie jednak nie można stwierdzić, jakiego rodzaju mógł być to rytuał. Jednak badacze są pewni, że te przedmioty nie znalazły się w jednym miejscu przez przypadek. Nasuwa się więc pytanie, co robił ów Celt w głębi prastarej puszczy, z dala od swoich krajanów i centrów cywilizacji lateńskiej? Obecnie najbardziej prawdopodobne wydaje się, że mógł być to jakiś rodzaj ekspedycji, której celem było pozyskanie dostępu do źródeł bursztynu – jednego z niewielu zasobów, który dla Celtów był osiągalny tylko drogą dalekosiężnej wymiany.
– Ważne jest to, że mówimy tu o pograniczu Mazowsza i Kurpiowszczyzny, a na Kurpiach są naturalne złoża bursztynu, zalegające stosunkowo płytko w ziemi. Wiadomo, że bursztyn był pozyskiwany już od późnego neolitu. Wydaje się więc prawdopodobne, że to właśnie ta kopalina była dla Celtów impulsem do zainteresowania się miejscem oddalonym o kilkaset kilometrów od ich najbliższych enklaw. Niemal wszystkie inne dobra mogli kupić lub wytworzyć lokalnie. Wiemy, że Celtowie byli zainteresowani bursztynem bałtyckim, ale silny temu wyraz dali dopiero niemal 200 lat później. Nie mieliśmy dotychczas tak wczesnych śladów tak bezpośredniego kontaktu przedstawicieli kultury lateńskiej z „bursztynodajną Północą”. Nasze znalezisko jest więc świadectwem zdolności organizacyjnej Celtów do tworzenia sieci dalekosiężnych powiązań w tej części Europy na dobrych kilkaset lat wcześniej niż to dotychczas zakładano – dodaje dr Maciałowicz.

Archeologowie dopiero zaczynają swoją pracę
Znalezisko z rejonu Chorzeli to jednak na razie początek pracy, którą warszawscy archeolodzy mają zamiar w tym miejscu wykonać. Można się więc spodziewać, że z czasem pojawi się więcej znalezisk i informacji, które być może pozwolą na dokładniejszą interpretację odkrycia z północnego Mazowsza. Najpewniej jednak znaleziony hełm będzie jedynym zabytkiem o tak spektakularnej skali, ponieważ już samo jego odnalezienie stanowi niespotykany dotąd fenomen. Zmienia ono w znaczący sposób nasze postrzeganie aktywności przedstawicieli kultury lateńskiej na terenach Europy Środkowej. W przyszłości natomiast znaleziska z okolic Chorzeli mogą stać się kluczem do zrozumienia podobnego rodzaju aktywności Celtów odnotowywanej także na obszarach dzisiejszej Ukrainy i Białorusi.
