Wszystkie skarby doliny Biebrzy
Rozległe bagna tworzące dolinę Biebrzy to jeden z najcenniejszych pod względem przyrodniczym regionów Polski i Europy. Na obszarze zlokalizowanym w centralnej części Podlasia przez niemal 100 km przeplatają się niezmierzone torfowiska i zagubione pośród nich wyniesienia zwane grądami. Ten nienaruszony działalnością człowieka i wciąż niedostępny teren to obszar wyjątkowy również dla archeologów. Specyficzne warunki osadów bagiennych – duża wilgotność i brak dostępu tlenu – sprawiają, że świetnie zachowują się w nich te materiały organiczne, które w innych miejscach dawno uległyby rozkładowi.
Archeolodzy odnajdują w torfie nie tylko ceramikę czy kamienne narzędzia, ale również pyłki roślinne, ziarna zbóż, a nawet fragmenty tkanin czy drewnianych konstrukcji. Na cały świat głośne są wykopaliska z Danii czy Wielkiej Brytanii, gdzie archeologom udało się odnaleźć w torfie świetnie zachowane ludzkie szczątki – z widocznymi rysami twarzy, włosami, a nawet ubraniami. Na nie mniej spektakularne wyniki swoich prac liczą archeolodzy z UW, którzy postanowili zbadać największe bagna w Europie Środkowej – tereny wokół rzeki Biebrzy.
Wiosną 2023 r. Wydział Archeologii UW we współpracy z Muzeum Podlaskim w Białymstoku, Biebrzańskim Parkiem Narodowym oraz Wydziałem Nauk Ścisłych i Przyrodniczych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach rozpoczął wspólne działania w ramach projektu „Bioregion Biebrza. Rzeka i człowiek”. Celem projektu jest ochrona dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego doliny Biebrzy. W jego ramach prowadzone są m.in. wykopaliska i poszukiwania podwodne w korycie Biebrzy. Archeolodzy, przeczesując teren, wspierają się nowoczesnymi technologiami. Wykorzystują m.in. zdjęcia lotnicze czy cyfrowe modele terenu. I chociaż dotychczasowe prace objęły tylko niewielki odcinek fragmentu doliny (od Osowca do Klimaszewic) – to już natrafiono na fascynujące ślady ostatnich społeczności łowiecko-zbierackich zamieszkujących tereny doliny Biebrzy w przybliżeniu między 7000 a 4000 lat temu.

Co można wykopać w bagnach?
Ugrupowania łowiecko-zbierackie doby neolitu, na których ślady natrafiają eksplorujący dolinę rzeki archeolodzy, dominowały na terenach m.in. dzisiejszego Podlasia przez wiele tysiącleci. Ich życie i zwyczaje są wciąż owiane tajemnicą. To, co wiemy na pewno – byli ostatnimi koczownikami, dostosowującymi swoje funkcjonowanie do rytmu natury. Wraz z nadejściem społeczności rolniczych ten styl życia miał odejść w zapomnienie. Był to jednak proces obejmujący wiele stuleci.
Czasy tego przełomu dokumentuje stanowisko archeologiczne w Lipsku położonym nad Biebrzą. W czasach, gdy pierwsi osadnicy polowali tu na ogromne tury i jelenie, okolica ta wyglądała zupełnie inaczej. Na terenie, którego niewielkim tylko fragmentem jest dzisiejsze Podlasie, rozciągała się prawdopodobnie rozległa równina. Jej dnem – być może wieloma korytami – płynęła rzeka. Najstarsze torfowiska mogły zacząć się formować nawet 10 000 lat temu. Bagniście zostało zresztą do dziś.
Aby przeprowadzić na tym nieprzystępnym terenie badania wykopaliskowe archeolodzy musieli nosić cały sprzęt na własnych plecach – przedzierając się przez gęste zarośla, grzęznąć w błocie i walcząc z rojami komarów. Miejsce, w którym powstał wykop badawczy, znajduje się na wyniesieniu terenu, tzw. grądzie – czyli zadrzewionej „wyspie” wynurzającej się z otaczających ją mokradeł. Badacze założyli, że jeśli mają natknąć się na ślady działalności człowieka – znajdą je właśnie w takim miejscu. W tym celu wykonali głębokie na dwa i pół metra wykopy, które pozwoliły im odsłonić tajemnice skrywane przez ziemię.
Udało się w ten sposób odkryć pozostałości m.in. konstrukcji drewnianych – pale powbijane pionowo w podłoże, które mogły być czymś w rodzaju umocnień zabezpieczających strefę brzegową. Inne wykopane z torfowisk elementy przybliżające nam wygląd prehistorycznego osiedla to kilka palenisk oraz tzw. jam gospodarczych, w których składowano różne, niezbędne dla mieszkańców osady materiały lub przedmioty.

Sekrety bagien
Biebrzańskie znaleziska mogą wnieść wiele do współczesnej wiedzy o dziejach człowieka.
– Wyniki badań tych torfowisk mogą okazać się kluczem do rozwiązania jednego z najważniejszych problemów archeologii środkowo-europejskiej – uważa współautor projektu, dr Michał Przeździecki z Wydziału Archeologii UW.
Chodzi o to, jak na ziemiach tej część Europy wyglądał początek subneolitu, bo tak określany jest okres przejściowy między epoką kamienia łupanego – czyli erą paleolitycznych łowców a późniejszym okresem rolniczym.
– Wśród badaczy toczy się dyskusja o model sukcesji kulturowej, czyli o to, jak społeczności przejmowały od siebie neolityczną nowinkę technologiczną, jaką była umiejętność wypalania ceramicznych naczyń. Odkrycie nowych fragmentów ceramiki i ich włączenie w szerszy obraz wraz z innymi odkryciami może pozwolić odpowiedzieć na pytanie o to, jakie były kierunki i prędkość cywilizacyjnego rozwoju. Szczególnie że w tamtym okresie na ziemie dzisiejszej Polski przywędrowali zza Karpat dziejowi innowatorzy, czyli rolnicy – tłumaczy archeolog.
Charakterystyczna dla okresu przejściowego jest odnaleziona ceramika. Fragmenty naczyń ceramicznych to jeden z najcenniejszych artefaktów znalezionych w dolinie Biebrzy. Odkryte kawałki są niewielkie, jednak ze względu na ich wiek są skarbnicą wiedzy o tych ziemiach. Dzięki nim wiemy, że najstarsze fazy obecności człowieka – łowcy-zbieracza dysponującego ceramiką – na stanowisku w Lipsku można datować na mniej więcej 5300-5200 lat p.n.e.
Poszczególne przedmioty posiadają znamiona nowych czasów, tj. epoki brązu, odmienne od klasycznych naczyń naszych łowców, ale wciąż funkcjonujące w tych społecznościach. Co ważne, forma naczyń nie przypomina tych, którymi posługiwały się ludy osiadłe – rolnicy. Pozostałości ceramiki noszą ślady ostrego, niezbyt charakterystycznego zdobienia, jak również ślady osmaleń od ognia i gotowanych potraw – które dostarczają informacji niezbędnych do datowania wybranych fragmentów.

Wędrówki krzemienia i co z nich wynika
Kolejnymi skarbami, które archeolodzy wydobywają z biebrzańskich mokradeł, są zabytki krzemienne. Niektóre z nich to narzędzia: noże, siekiery, groty strzał. Surowiec pozyskiwany był z położonych niedaleko wychodni, a następnie starannie obrabiany przez prehistorycznych mieszkańców obozowiska – fragment po fragmencie obłupywali oni krzemienną bryłę, aż nadali jej pożądany kształt i ostrość.
Większość odnalezionych przez badaczy fragmentów to pozostałości tego procesu. Niewielkie, ostre odłamki są świadectwem tego, jak swoją broń przygotowali pradziejowi łowcy. Najstarsze z nich przeleżały pod ziemią nienaruszone przez około 12 000 lat i związane są z funkcjonowaniem na lipskim stanowisku obozowiska łowców reniferów z okresu paleolitu. Archeolodzy natrafili na nie w najniższej eksplorowanej warstwie – tam, gdzie nie spodziewali się już niczego znaleźć. Ostatnie, jak sądzili, wbicie łopaty w badanym wykopie pozwoliło odnaleźć dziesiątki krzemiennych fragmentów leżących tuż obok siebie w jednym miejscu. Badacze uważają, że były to miejsca, do których zsypano połupany krzemień, żeby uporządkować teren obozowiska. Dzisiaj naukowcy starają się złożyć te „prehistoryczne śmieci” niczym trójwymiarowe puzzle i odtworzyć z nich pierwotną formę krzemiennej bryły.
– Za pomocą tych składanek bardzo zbliżamy się do pradziejowej rzeczywistości. W ten sposób możemy niejako gest po geście, śledzić każdą decyzję i ruch pradziejowego wytwórcy. To, że materiał był przygotowywany na miejscu, to cenne odkrycie, bo w świecie archeologów cały czas trwa dyskusja co do tego, jak wyglądała obróbka krzemienia i jakimi narzędziami dokonywały jej społeczności zajmujące ogromne połacie Europy, jednak dyskusji tej zupełnie nie rozwiązano – opowiada dr Michał Przeździecki.
Nadbiebrzańskie badania mogą świadczyć również o szerokiej wymianie handlowej tamtejszych ludzi. – Mamy na stanowisku w Lipsku także pojedyncze wytwory wykonane z tzw. krzemienia czekoladowego, który był na te tereny importowany z prehistorycznych, górniczych pól zlokalizowanych na terenie Gór Świętokrzyskich i ich przedpola. Kopalnie, w których wydobywano ten surowiec, znajdują się w okolicach Iłży i Orońska. To odległość mierzona w setkach kilometrów – zwraca uwagę archeolog.

Ludy bagien czy jeziora?
Badania rzeźby terenu przeprowadzone przez archeologów we współpracy z dr. Marcinem Frączkiem z Wydziału Nauk Ścisłych i Przyrodniczych UJK w Kielcach pozwalają również na snucie wiarygodnych opowieści o czasach, gdy dzisiejsza dolina Biebrzy wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. Znaleziska wskazują na istnienie rozległego jeziora, które powstało przed czołem lodowca znajdującego się na północ od terenu wykopalisk. Wody, które wypływały z topniejącego lodowego jęzora, stopniowo ulegały zamulaniu, tworząc dzisiejsze tereny bagienne.
Naukowcy wykonali serię odwiertów geologicznych sięgających 10 metrów w głąb ziemi. Na podstawie zawartości otrzymanego przekroju przez warstwy podłoża można było odtworzyć zasięg prawdopodobnego akwenu. W pionowej próbce pobranej z bagien wyraźnie zaznaczyły się warstwy najstarszych torfów, które wkroczyły w dno doliny około 10 tys. lat przed naszą erą, a jeszcze niżej – osady jeziorne. Istnienie na tym terenie głębokiego, słodkowodnego akwenu daje możliwość stawiania zupełnie nowych hipotez w kontekście rekonstrukcji życia zamieszkujących nad jego brzegami społeczności. Jezioro z pewnością przyciągało zwierzynę, co czyniłoby to miejsce bardzo atrakcyjnym dla naszych łowców-zbieraczy. Czyżby pierwsi mieszkańcy Podlasia nie byli ludem bagien, a obozowali nad czystym, zimnym jeziorem?
Im bardziej badacze zagłębiają się w bagna, tym więcej pojawia się podobnych pytań. Na niektóre z nich odpowiedzi nie poznamy zapewne nigdy. Ale jeszcze więcej tajemnic przeszłości tylko czeka na odkrycie. Warstwa po warstwie naukowcy odkrywają nieznane rozdziały prehistorii Podlasia. Bo przyrodnicze walory kulturowe tego regionu są niezaprzeczalne.
– Nasze badania skupiają się na wielu wątkach związanych z aktywnością człowieka w przeszłości. Ważnym elementem są m.in. analizy paleośrodowiskowe ukierunkowane na rekonstrukcję warunków przyrodniczych, w jakich funkcjonowali najdawniejsi mieszkańcy podlipskiego grądu. Nie byłyby możliwe bez współpracy i wzajemnego wsparcia wszystkich partnerów projektu, a w szczególności Biebrzańskiego Parku Narodowego – podkreśla dr Michał Przeździecki.