Konserwacja dzieł sztuki – rozumiana jako odpowiednia ich ochrona – to aktywność równie pierwotna jak twórczość człowieka. Przez większą część historii sztuki o zachowanie dzieł dbali jednak głównie – i „po swojemu” – ich właściciele. Pierwsze, bardziej profesjonalne przykłady konserwacji znane są mniej więcej od epoki renesansu. W nieco ponad 50 lat od powstania fresków w Kaplicy Sykstyńskiej rozpoczęła się ich renowacja. I chociaż od tej pory zakres działań mających na celu zachowanie dzieł sztuki cały czas się rozwija – w przypadku restauracji obrazów korzystamy obecnie z promieni Roentgena, tomografii czy laserów – pod niektórymi względami konserwacja sztuki nadal stawia czoła wyzwaniom znanym już w XIX wieku.
To właśnie wtedy powstały pierwsze formalne teorie dotyczące ochrony zabytków. Rozwojowi warsztatu naukowego towarzyszyła również praktyka. W Holandii wynaleziono metodę (The Dutch Method) polegającą na podklejaniu z tyłu obrazu dodatkowego płótna nasączonego mieszanką żywicy i wosku. Sposób ten okazał się bardzo skuteczny i szybko stał się podstawową metodą zabezpieczenia dzieła sztuki przed niszczeniem na skutek upływu czasu. Metodę tę stosowano bardzo często od XIX wieku aż do początków naszego stulecia – przy zabezpieczaniu wielu najbardziej znanych dzieł sztuki.
Rozwiązanie nie jest jednak idealne. Niesie ze sobą skutki uboczne, m.in. to, że masa woskowo-żywiczna wnika głęboko w strukturę obrazu, prowadząc do przyciemnienia oryginalnych barw. Dziesiątki tysięcy bezcennych dzieł sztuki, które pod względem kolorystyki dalece odbiegają od oryginałów, czekają na powtórną renowację. Pozostałości masy woskowo-żywicznej są jednak trudne do usunięcia. Najczęściej wiąże się to z koniecznością zastosowania rozpuszczalników, które mogą nie tylko uszkodzić obraz, ale stanowią również poważne zagrożenie dla zdrowia konserwatorów. Rozwiązanie na ten problem udało się wypracować w laboratoriach UW.
Jak działa organożel z UW?
Zespół dr. hab. Marcina Karbarza, prof. ucz. z Wydziału Chemii UW, we współpracy z Muzeum Narodowym w Warszawie, opracował nowy środek do renowacji obrazów – organożel wypełniony specjalną mieszanką nietoksycznych rozpuszczalników. To środek bezpieczny dla pracujących konserwatorów i dla środowiska. A jak zapewniają jego twórcy, obecnie nie ma na świecie lepszego rozwiązania, które w tak skuteczny, bezpieczny, wygodny i szybki sposób, pozwalałoby konserwować dzieła sztuki.
Organożel składa się z tworzywa sztucznego. Gołym okiem przypomina półpłynny, przezroczysty materiał – ale w rzeczywistości jest to złożona struktura zawierająca naturalny minerał o rozmiarach nano, którą można wypełnić cieczą. W tym przypadku wypełnia ją specjalna mieszanka organicznych rozpuszczalników, opracowana przez zespół chemików.
– Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że organożel działa w sposób porównywalny do działania gąbki, jednak ta analogia nie jest do końca trafna. Gąbkę, która potrafi wchłonąć znaczną ilość cieczy, można z łatwością wycisnąć, usuwając tym samym zawartą w niej ciecz. Natomiast naszego organożelu nie da się „wycisnąć”. To, co materiał wchłonie, pozostaje unieruchomione w jego wnętrzu. Innymi słowy, ciecz traci płynność, dzięki czemu możliwa jest kontrola nad mieszaniną zawartych w nim rozpuszczalników, co jest bardzo istotne z punktu widzenia konserwacji – tłumaczy badacz.
Dzięki swoim wyjątkowym właściwościom organożel może bezpiecznie usuwać pozostałości żywicy i wosku z obrazów, nie pozostawiając śladów na płótnie. W trakcie procesu oczyszczania masa woskowo-żywiczna jest transportowana do organożelu, a stopień usuwania oraz głębokość penetrowania są kontrolowane za pomocą czasu działania i zawartości rozpuszczalników w jego strukturze. Rozwiązanie z UW wyróżniają też bardzo dobre właściwości mechaniczne i elastyczność – w wyniku deformacji organożel nie ulega rozerwaniu i powraca do swojego pierwotnego kształtu. Tym samym można go rozciągać nawet do kilkuset procent bez widocznych uszkodzeń. Przy niewielkim docisku dopasowuje się do kształtu podłoża, co również pomaga w procesie oczyszczania obrazów z wosku.

Jak bezpiecznie konserwować obrazy?
Procedura oczyszczania malowidła z pozostałości żywicy i wosku za pomocą organożelu jest niezwykle prosta. Wystarczy przytwierdzić z tyłu płótna płat organożelu na kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt minut. W tym czasie materiał w bezpieczny sposób rozpuszcza i wchłania zakorzenione w płótnie pozostałości żywiczno-woskowe. Naukowcy z UW sprawdzili już skuteczność organożelu na kilku wybranych dziełach sztuki, m.in. na osiemnastowiecznym portrecie carycy Katarzyny II i obrazie W. Tetmajera „Scena rodzajowa na wsi”. I jak się okazuje – jest to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że udało się zminimalizować ryzyko niekontrolowanego wycieku rozpuszczalnika na płótno, to znacznie przyspieszono i obniżono koszty całego procesu – organożel nadaje się do wielokrotnego użytku.
– W przyszłości organożel może znaleźć szerokie zastosowanie nie tylko w konserwacji obrazów, ale także w usuwaniu zanieczyszczeń z różnych innych materiałów, takich jak rzeźby czy tekstylia. Jego efektywność i nietoksyczność mogą przydać się personelowi medycznemu – do utrzymania w stanie sterylności sprzętu czy znaleźć zastosowanie w przemyśle chemicznym, w procesach separacji substancji – wylicza badacz.
Zespołowi, poza wsparciem pracy konserwatorów dzieł sztuki, udało się do tej pory uzyskać równie obiecujące rezultaty w oczyszczaniu m.in. słuchawek dousznych oraz usuwaniu żywic drzewnych z karoserii samochodowych. Dzięki swoim unikalnym właściwościom organożel ma potencjał, by stać się wszechstronnym narzędziem w różnych dziedzinach, co czyni go naprawdę obiecującym i bardzo cennym wynalazkiem.
Korzyści dla wszystkich
Oszacowanie, jak potężny potencjał rynkowy ma wynalazek zespołu dr hab. Marcina Karbarza, prof. ucz. nie jest trudne. W pierwszej kolejności zainteresowane nim będą, naturalnie, ośrodki odpowiedzialne za renowację dzieł sztuki. W efekcie komercjalizacji – dobrze znane obrazy będziemy mogli oglądać – dosłownie i w przenośni – w wersji „spod pędzla artysty”. Historycy sztuki zyskają zaś możliwość innego spojrzenia na klasyczne dzieła, gdy wraz z pierwotnymi barwami, obraz odsłoni wcześniej niedostrzegalne kontrasty czy relacje świateł i cieni.
Komercjalizacja organożelu trwa. Zgodnie ze stanem na styczeń 2025 r. badacze prowadzą rozmowy z funduszami, które mogłyby wesprzeć wprowadzenie specyfiku na rynek. Otrzymują także liczne zapytania od konserwatorów i instytucji, zarówno o możliwość jego zakupu, jak i przetestowania. Obecnie z wynalazku korzystają już Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie oraz Muzeum Narodowe w Poznaniu.