Tajemnicza zbrodnia, skomplikowane śledztwo, brak rozstrzygających dowodów na winę oskarżonego/oskarżonej. I wtedy wchodzi on. Cichym głosem opowiada zgromadzonym (funkcjonariuszom, przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości itd.), jaki rzeczywiście był przebieg zdarzeń, które doprowadziły do zbrodni. Skąd to wszystko wie? Ponieważ jest… jasnowidzem. Sprawa zostaje rozwiązana, winny ukarany.
Czy taka „hollywoodzka” sytuacja – w świetle polskiego prawa – jest możliwa? Ostatecznie jasnowidzenie w XXI w. ma się całkiem dobrze, o czym zaświadczają liczne publikacje w wysokonakładowej prasie. Udział jasnowidzów (lub innych form parapsychologii) w postępowaniu karnym bywał niekiedy odnotowywany, również za aprobatą pojedynczych przedstawicieli środowiska prawniczego. Są to jednak przypadki incydentalne, szeroko krytykowane i – jak podkreślają badacze Uniwersytetu Warszawskiego – niezgodne z zasadami procesu karnego.
Jak jest/jak być powinno?
Jakie argumenty mogłyby bowiem przemawiać za dopuszczeniem udziału „jasnowidza” w procesie karnym? Kluczowe byłoby założenie, że parapsychologii nie można „z góry” wykluczyć z narzędzi śledczych i dowodowych, ponieważ nie nakazuje tego ustawa. Dotychczas nie wypracowano przy tym jednolitych stanowisk dotyczących wykorzystania narzędzi paranaukowych w procesie karnym. Wreszcie – w przeszłości zwracano się już o pomoc do „jasnowidzów”. Czy takie argumenty są przekonujące? Badacze z Uniwersytetu Warszawskiego nie mają wątpliwości, że nie.
– Parapsychologia i „jasnowidzenie” są niedopuszczalnymi metodami dowodowymi w procesie karnym, a „jasnowidz” nie może zostać formalnie powołany do roli biegłego. Źródłem tej niedopuszczalności jest zaś nie tyle brak naukowego potwierdzenia skuteczności tych metod, ile ich naukowo potwierdzona nieskuteczność – zaznaczają badacze.
Prof. Waszkiewicz i dr Lewulis podkreślają, że podjęte niegdyś decyzje o wykorzystaniu parapsychologii w śledztwie nie mogą stanowić racji za akceptowaniem tej praktyki oraz jej kontynuowaniem.
– Organom wymiaru sprawiedliwości zdarza się działać nieprawidłowo, a nawet nielegalnie. Fakt ten bywa dla niektórych szokujący, jednak tak naprawdę jest to sytuacja stosunkowo przewidywalna. Rzeczywistość postępowań karnych jest bardzo złożona, a funkcjonariusze i pracownicy instytucji wymiaru sprawiedliwości mogą popełniać błędy – stwierdzają naukowcy. – Punktem wyjścia powinno być ustalenie, jaka jest rzeczywista wartość samego „jasnowidzenia” w praktyce – podkreślają.
(Dez)iluzje iluzji
Najważniejsze badania w tej sprawie przeprowadzono w USA, w II połowie XX w. W pierwszym z nich udział wzięło kilkunastu „jasnowidzów”, których zadaniem było odpowiedzieć na pytania znajdujące się w zapieczętowanych kopertach. Wyniki nie były zbyt imponujące. Na 21 pytań średnia trafnych odpowiedzi wynosiła 4 (w drugiej „rundzie: 31 pytań, średnio 1,9 trafień, głównie w kwestiach dotyczących np. płci pokrzywdzonych i sprawców). Późniejsze, udoskonalone metodologicznie próby nie przyniosły zasadniczo innych rezultatów.
Czy jednak „sztuczność” takich badań nie zaburza ewentualnego „daru” jasnowidzów? Sprawę zbadano na rzeczywistych przypadkach. Dwie takie analizy zostały przeprowadzone np. w Holandii po głośnych medialnie uprowadzeniach. I znów z podobnymi rezultatami. Warto też dodać, że według raportu Biura Koordynacji Służby Kryminalnej Komendy Głównej przy śledztwach w sprawie zaginięć (1994–1999) wykorzystano informacje od „jasnowidzów” w 440 przypadkach. Liczba względnie pomocnych wskazówek to 14.
Przeciwko udziałowi jasnowidzów w procesach przemawiają też względy formalne: jasnowidzenie nie należy bowiem do katalogu wiadomości specjalnych (o których obowiązkowo „zasięga się” opinii) według art. 193 § 1 k.p.k. ocenianego w świetle art. 7 k.p.k.
– Jasnowidzenie to metoda niespełniająca kryteriów stawianych dowodom w postępowaniu karnym. Podobnie będzie też w przypadku innych metod, których nieskuteczność zostałaby naukowo udowodniona – stwierdzają prof. Waszkiewicz i dr Lewulis.
– O ile oglądanie przebiegu „wizji jasnowidza” w konkretnej sprawie może dla niektórych odbiorców ograniczać się do swoistej egzotyki postępowania karnego, o tyle potencjalne efekty oparcia działań o taki fundament są zdecydowanie pozbawione elementów komicznych. Zwłaszcza dla osób pośrednio i bezpośrednio nimi dotkniętych – ostrzegają badacze UW.