Choć media społecznościowe pełne są ostrych sporów, a komentarze w sieci często nie mają hamulców, rzeczywistość offline wygląda zupełnie inaczej. W wielu domach, miejscach pracy czy kręgach znajomych rozmowy o polityce kończą się autocenzurą.
Zjawisku temu przyjrzeli się badacze z Laboratorium Badań Medioznawczych UW, pod kierunkiem prof. Tomasza Gackowskiego i dr Karoliny Brylskiej. Ich analiza pokazuje, że w polskim społeczeństwie istnieje wyraźna luka między tym, co myślimy, a tym, co jesteśmy gotowi powiedzieć.
To nie tylko problem indywidualny, ale mechanizm społeczny – mający konsekwencje dla jakości debaty publicznej, zaufania społecznego i działania demokracji.
Coraz głębsze podziały
Termin „spirala milczenia” został wprowadzony w latach 70. przez niemiecką badaczkę Elisabeth Noelle-Neumann. Opisała ona mechanizm, w którym ludzie – obawiając się społecznego odrzucenia – powstrzymują się od wyrażania opinii sprzecznych z dominującym przekazem.
Im silniejsze wrażenie, że dane stanowisko jest niepopularne, tym mniejsza gotowość do jego ujawnienia. A to z kolei pogłębia przekonanie o marginalności tego poglądu, uruchamiając mechanizm samonapędzającej się autocenzury.
Do sprawdzenia, czy takie zjawisko występuje także w polskich realiach, posłużyły badania zespołu prof. Gackowskiego. Ich przedmiotem była gotowość Polaków do wyrażania opinii na temat udziału polskiego wojska w misji stabilizacyjnej na froncie ukraińsko-rosyjskim.
W ogólnopolskim sondażu CATI (Computer Assisted Telephone Interviewing), przeprowadzonym na próbie 1100 osób między 12 a 16 maja 2025 r. (w okresie kampanii wyborczej do pierwszej tury wyborów prezydenckich), aż 65% respondentów sprzeciwiło się wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę. Jednocześnie 60,3% badanych uznało, że w przyszłości większość społeczeństwa będzie podzielać ich stanowisko. Mimo to jedynie nieco ponad połowa uczestników deklarowała gotowość do publicznego wypowiedzenia się w tej sprawie.
– Sformułowanie „spirala milczenia” sugeruje, że mamy do czynienia z procesem, który przybiera na intensywności. Istnieją sytuacje, w których to zjawisko zwykle się nasila, na przykład w czasie kampanii wyborczych. Mechanizm ten wspiera wszechogarniająca życia społeczne polaryzacja – mówi prof. Tomasz Gackowski.
Wyniki te wpisują się w szerszą tendencję społeczną. Według danych CBOS z 2023 roku, aż 68% Polaków unika rozmów o polityce w sytuacjach publicznych, a 48% nie podejmuje ich nawet w kontaktach z bliskimi.
Istnienie spolaryzowanych, zwalczających się „obozów” wzmaga lęk przed oceną, nie sprzyja także wyrażaniu wyważonych opinii. W warunkach silnej polaryzacji niemile widziane są odcienie szarości – pożądane są poglądy zdecydowanie białe lub zdecydowanie czarne, ponieważ to, co pomiędzy, może stać się powodem wykluczenia. Tak silne rozłamy polityczne powodują, że zamykamy się w medialnych „bańkach” – jednolitych grupach, pomiędzy którymi dialog nie istnieje.
Dlaczego boimy się mówić?
Jedną z podstawowych przyczyn powstawania spirali milczenia jest lęk przed społecznym odrzuceniem. Im mniejszą mamy pewność, że nasze poglądy podzielane są przez grupę, w której funkcjonujemy, tym ostrożniej będziemy podchodzić do ich wyrażania.
Niepopularność opinii kojarzy się z izolacją – boimy się, że różniąc się w istotnych sprawach, zwłaszcza dotyczących kwestii społecznych czy moralnych, narażamy się na negatywną ocenę, wrogość i wykluczenie.
Z cytowanych w raporcie LBM badań CBOS wynika też, że 39% respondentów doświadczyło jakiejś formy agresji po wygłoszeniu swojego zdania, a 29% straciło znajomych w wyniku różnic w poglądach. Lęk ten nie jest więc wyłącznie psychologiczną blokadą – sytuacje ataków na tle światopoglądowym czy zerwanie relacji z powodu odmienności opinii nie tylko się zdarzają, ale wręcz są częste.
Większość z nas, bo aż 62%, uważa, że w Polsce nie można swobodnie wygłaszać własnych poglądów politycznych, bez obaw przed negatywnymi konsekwencjami, natomiast 30% ma w tej kwestii wątpliwości. Doświadczenie ryzyka związanego z deklarowaniem stanowiska politycznego jest więc czymś powszechnym.
Co ważne, w przypadku badań na temat obecności polskich wojsk w Ukrainie, stopień gotowości do wyrażania własnej opinii nie zależał od treści poglądów – podobnie odpowiadali w tym względzie ci, którzy są przeciwko, jak i ci, którzy są za. Nie chodzi więc o konkretne opinie, lecz o to, jaki mamy stosunek do ich wypowiadania.

Nieufność i jej koszty
Nieujawnianie stanowiska wcale nie musi pojawiać się tylko w sytuacjach, w których, w naszym mniemaniu, należymy do mniejszości. Okazuje się, że zjawisko spirali milczenia zachodzi także wtedy, gdy media głównego nurtu lub elity symboliczne promują określone poglądy, podczas gdy większość „zwykłych” obywateli sądzi inaczej.
Wystarczy poczucie, że nasze opinie są niemodne czy nie zgadzają się z tym, jak sprawy prezentowane są przez większość mediów. Prowadzi to do stanu, w którym politykom i redakcjom serwisów medialnych coraz trudniej jest trafnie rozpoznać społeczne nastroje. Ostatnio problem ten ujawnił się wyraźnie w USA, po wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich.
Redakcje głównych serwisów medialnych, z CNN na czele, sprzyjały raczej demokratom, co powodowało, że ludzie o przekonaniach republikańskich czuli mniejszą swobodę w wyrażaniu swoich przekonań. Przekaz mediów nie oddawał poglądów amerykańskiego społeczeństwa – stanowił często wyraz mylnych diagnoz i własnych opinii redakcji, nie odpowiadających temu, jak naprawdę zamierzała głosować większość Amerykanów i jak oceniała zachowania oraz postawy kandydatów w wyścigu prezydenckim.
– Mamy do czynienia z sytuacją, w której założenia mediów głównego nurtu coraz częściej rozmijają się z tym, co naprawdę dzieje się w społeczeństwie. Ludzie coraz rzadziej dzielą się swoimi poglądami, a to z kolei powoduje, że właściwie bardzo trudno prowadzić badania opinii publicznej. W rezultacie zwiększa się przepaść między zwykłym obywatelem a władzami, które przestają być świadome panujących wśród ludzi nastrojów i mają trudność z ich zrozumieniem – mówi prof. Gackowski.
Spirala milczenia jest więc zjawiskiem silnie związanym z kryzysem zaufania do mediów publicznych oraz polityków. Ludzie zaczynają „obchodzić” redakcje głównego nurtu i szukać informacji na własną rękę, na przykład słuchając internetowych podcastów z udziałem przedstawicieli bliskich im poglądów.
W Polsce sytuacja podobna do amerykańskiego zwycięstwa Trumpa miała miejsce podczas ostatnich wyborów prezydenckich, w których, mimo marginalnej obecności w mediach głównego nurtu, Grzegorz Braun uzyskał wynik lepszy niż wszyscy reprezentanci koalicjanci rządzącej (poza Rafałem Trzaskowskim) – wbrew sondażowym i medialnym prognozom.
W polskiej polityce często można odnieść wrażenie, że frekwencja i reakcje uczestników wieców wyborczych, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, mają odzwierciedlać realne nastroje społeczne. Tymczasem, jak zauważa prof. Tomasz Gackowski, takie spotkania nie zawsze ujawniają prawdziwe opinie wyborców.
– Istnieje mechanizm, który można zaobserwować na przykładzie wieców wyborczych w mniejszych ośrodkach, często uważanych za wyznacznik faktycznego rozkładu poparcia w danych wyborach, jak np. głośne w ostatniej kampanii, ale także w poprzednich, Końskie, w których wyniki mają dobrze odzwierciedlać opinie – ich charakter oraz rozkład – w całej Polsce. Problem w tym, że wyborcy pytani o sprawy dla siebie najważniejsze, będą tam zwykle odpowiadać zgodnie z oczekiwaniami wielkich mediów czy polityków, zachowując dla siebie swoje prawdziwe poglądy (jest to tzw. odpowiedź medialna). A media i politycy może nie dyktują nam, co mówić, ale bardzo wyraźnie podpowiadają, o czym mówić, i w jakich ramach – tłumaczy prof. Gackowski.
Badania zespołu prof. Tomasza Gackowskiego i dr Karoliny Brylskiej ujawniają zjawisko, które rzadko bywa dostrzegalne w klasycznych sondażach – sytuację, w której ludzie mają jasno sprecyzowane poglądy, ale coraz mniej chętnie dzielą się nimi publicznie. To jedna z pierwszych prób uchwycenia tego procesu w polskich realiach, na konkretnym i aktualnym przykładzie.
– Spirala milczenia to zjawisko niezwykle niebezpieczne. Jeśli przestaniemy ujawniać to, co sądzimy, a główne media dalej będą gubić autorytet i zaufanie Polaków, to jako społeczeństwo utracimy podstawowe środki podtrzymujące demokrację. Środki, dzięki którym władza dowiaduje się, jakie są przekonania ludzi, których ma reprezentować – podkreśla prof. Gackowski.
Brak głosu z obawy przed reakcją otoczenia osłabia nie tylko debatę publiczną, ale także mechanizmy kontroli społecznej – te same, które pozwalają nagłaśniać nadużycia, reagować na przemoc i budować demokrację opartą na rzeczywistych przekonaniach obywateli, a nie na domysłach elit.
—————————————
Pełny raport z badań – po polsku i angielsku – można znaleźć na stronie www.lbm.uw.edu.pl/publikacje/raporty
Brylska, K., Gackowski, T., Strąk, N., Sztyber-Popko, M., Łączyński, M., Balcerzak, A., Mierzecka, A., Kunach, N., Kubik, J., Krauchuk, K. (2025). Badanie opinii Polaków na temat polskiego wojska. Raport z sondażu telefonicznego Laboratorium Badań Medioznawczych Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa, wrzesień 2025. https://www.lbm.uw.edu.pl/publikacje/raporty
Brylska, K., Gackowski, T., Strąk, N., Sztyber-Popko, M., Łączyński, M., Balcerzak, A., Mierzecka, A., Kunach, N., Kubik, J., Krauchuk, K. (2025). Poles’ Opinions on the Polish Army. Opinion Poll Report by the Laboratory of Studies, University 2025. https://www.lbm.uw.edu.pl/publikacje/raporty
