Popularne targi śniadaniowe, nowości wydawnicze w dzielnicowych bibliotekach, bezpłatne zajęcia fitness czy kursy samoobrony dla kobiet – to tylko niektóre z przykładów projektów zrealizowanych w ostatnich latach w ramach warszawskiego budżetu obywatelskiego. Inicjatywa – nazywana inaczej budżetem partycypacyjnym – to demokratyczny proces, w którym mieszkańcy decydują o przeznaczeniu części środków miasta lub gminy na realizację zgłoszonych przez siebie projektów.
Idea budżetu obywatelskiego narodziła się w 1989 r. w brazylijskim mieście Porto Alegre i zyskała popularność na całym świecie. W Polsce pierwszy budżet obywatelski wprowadzono w Sopocie w 2011 r. Dziś z budżetu partycypacyjnego korzystają mieszkańcy zarówno małych, jak i dużych samorządów w całym kraju. Na koniec 2022 r. budżet obywatelski realizowało 320 gmin.
Zamysł stojący za tym przedsięwzięciem to jednak coś więcej niż tylko pieniądze i atrakcyjne projekty. Najważniejszy jest sam fakt partycypacji, angażowania się w sprawy lokalnej społeczności oraz poczucie posiadania wpływu na kształt tego, co nam najbliższe. Aby to było możliwe, budżet musi być sprawiedliwy. Wiąże się to z takimi kwestiami, jak: rzetelność w liczeniu głosów i systemy używane do podejmowania decyzji o wyborze projektów. Oba zagadnienia nierzadko budzą wątpliwości. Dzięki metodzie opracowanej przez matematyków z Uniwersytetu Warszawskiego miasta i gminy mają szansę wprowadzić usprawnienia, dzięki którym będą mogły odpowiadać na potrzeby swoich mieszkańców.
„Tyrania większości”?
Tym, co budziło niezadowolenie części głosujących, był system liczenia głosów. Obecnie dla większości budżetów obywatelskich w Polsce stosuje się tzw. metodę większościową. To system, w myśl którego o finansowaniu danych projektów decyduje największa liczba głosów. Ta metoda, choć pozornie demokratyczna i wciąż wykorzystywana w systemach wyborczych wielu krajów – nie jest jednak do końca reprezentatywna. To, że do realizacji są kierowane wyłącznie projekty z największą liczbą głosów, może prowadzić do pominięcia preferencji znacznej części mieszkańców. Czyli – ważne dla danej społeczności projekty mogą nie otrzymać finansowania.
Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w Warszawie w 2021 r., gdy 39% wyborców zdecydowało o przeznaczeniu 46% środków na projekty dotyczące infrastruktury rowerowej. W tym samym rozdaniu 4,5% wyborców, głosujących za modernizacją bieżni przy Szkole Podstawowej nr 222 (której sfinansowanie kosztowałoby 3,2% wszystkich środków) w ogóle nie otrzymało finansowania. Dzięki metodzie równych udziałów, opracowanej m.in. przez dr. hab. Piotra Skowrona, prof. ucz. z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW, rozwiązanie takich sytuacji staje się prostsze. Gdyby liczyć głosy metodą opartą na proporcjonalności – 4,5% wyborców z omawianego przykładu mogłoby uzyskać 4,5% środków z całego budżetu na wybrane przez siebie projekty.
Aby wyjaśnić, na czym polega opracowana metoda, badacze posługują się metaforą. Jeżeli dziesięcioro dzieci, mając dwudziestozłotowy banknot, głosami większości zdecyduje w sklepie o zakupie czekoladek, wówczas te z nich, które wolałyby żelki lub czipsy, powrócą ze sklepu niezadowolone. Jeśli jednak podzielić pieniądze po równo, a więc po dwa zł na każde dziecko, wtedy mniejszość, która woli żelki (trójka z dziesięciorga), miałaby razem sześć zł i paczkę żelków do podziału. Tym właśnie jest metoda równych udziałów w zastosowaniu do budżetu obywatelskiego.
Sukces wprost proporcjonalny
Badaczom od początku towarzyszyło założenie, że opracowywana przez nich metoda ma być przeznaczona do zastosowania w praktyce. Dlatego oprócz przygotowania samego wzoru, dzięki któremu wybory w ramach budżetu obywatelskiego mogłyby być bardziej sprawiedliwe, przeprowadzili oni także symulacje pokazujące efekty wprowadzenia tego rozwiązania. Takie poparte przykładami analizy można było następnie przedstawić instytucjom decyzyjnym. Efekty prac matematyków są dostępne dla wszystkich – badacze deklarują, że są otwarci i skłonni do rozpoczęcia współpracy z każdym, kto chciałby skorzystać z metody równych udziałów.
Pierwszym samorządem, który zdecydował się na jej wprowadzenie, była Wieliczka. W kwietniu 2023 r. za pomocą metody równych udziałów rozliczono część środków budżetu obywatelskiego poświęconych na ekologię, tzw. Zielony Milion. Od tego czasu za przykładem samorządowców z Wieliczki podążyli inni – zarówno w Polsce (miasto Świecie), jak i za granicą (Aarau i Winterthur w Szwajcarii czy Assen w Holandii). O ile jednak w przypadku Wieliczki mowa była jedynie o części środków z całego budżetu – obecnie (kwiecień 2025) badacze mogą być dumni, że po raz pierwszy w Polsce przyjęto metodę równych udziałów dla całego budżetu obywatelskiego. Na taki krok zdecydowała się Rada Miasta Pruszkowa. Pozostaje tylko czekać, aż temat podejmą samorządy największych polskich miast.
– Pruszków to będzie największy budżet obywatelski realizowany metodą równych udziałów, bo tam jest około 2,2 mln zł przeznaczonych na ten budżet. Pokazuje to fajną zależność, bo na początku to był powiat pruszkowski, ale ich doświadczenia były na tyle pozytywne, że miasto Pruszków postanowiło pójść za ich przykładem i zmienić swoje regulacje tak, aby używać lepszej metody liczenia głosów – mówi prof. Piotr Skowron.
– Poświęciliśmy dużo czasu, żeby przejść całą drogę od stworzenia teorii proporcjonalności i udowodnienia twierdzeń, czyli badań czysto teoretycznych, poprzez ewaluację tej metody w oparciu o dane z prawdziwych instancji budżetu obywatelskiego i przeprowadzanie symulacji, aby na końcu dojść do wdrożenia. Czyli pokazania, że cały ten proces można przeprowadzić od początku do końca i że na całej tej drodze nigdzie nie spotykamy rzeczy nieprzewidywalnych. No i udało nam się to wdrożyć. W zasadzie nie nam, tylko samorządom, które zdecydowały się przeprowadzać swoje budżety obywatelskie za pomocą metody równych udziałów – dodaje badacz.
Metoda równych udziałów
Przeciwko powszechnemu wprowadzeniu metody równych udziałów właściwie nie sposób znaleźć kontrargumentów. Jej sprawiedliwość jest matematycznie zagwarantowana, jest odporna na manipulacje, a z jej wprowadzeniem nie wiążą się żadne dodatkowe koszty, ponieważ sam sposób przeprowadzania głosowania pozostaje niezmienny. Badacze zaprojektowali także proste narzędzie pozwalające każdemu sprawdzić, jak różniłyby się wyniki poszczególnych wyborów, gdyby w ich przypadku zastosowano metodę równych udziałów (https://pabulib.org/wsgi/analysis/show).
Tym samym, dzięki metodzie równych udziałów, może się spełnić prawdziwa idea budżetu obywatelskiego. Członkowie lokalnych społeczności zyskują poczucie realnego wpływu na kształt otaczającej ich rzeczywistości. Bez tego zaś trudno wyobrazić sobie dobrze funkcjonujące, dojrzałe społeczeństwo obywatelskie.
– Bez względu na to, czy patrzymy na badania czysto teoretyczne, analizy danych, symulacje, ale także badania satysfakcji mieszkańców – za każdym razem widzimy same korzyści. Budżet obywatelski jest wdzięczny pod tym względem, że ma charakter lokalny. Jeżeli głosujemy np. na prezydenta, łatwo mieć poczucie, że mój głos nie ma znaczenia, bo to jest jeden głos, powiedzmy, z 20 milionów. Jeżeli głosujemy na budżet obywatelski, to ciągle jest to jeden głos z wielu (w takim Świeciu będzie to około 3 000 mieszkańców), ale to wciąż jest więcej niż jeden z milionów. Po drugie – dzięki metodzie równych udziałów możemy to realnie usprawnić, bo nagle widzimy, że w ramach budżetu obywatelskiego jest wybieranych bardzo wiele projektów i możemy sprawić, że ten mój głos ma naprawdę bardzo dużą szansę, by przełożyć się na autentyczny wynik – mówi naukowiec.